John Bishop miał trzydzieści pięć lat i gęste, ciemne, lekko kręcące się włosy. Urodził się w 1797 roku w Highgate — miejscu, gdzie większość mieszkańców uprawiała zawód tragarza. John senior po śmierci żony ożenił się ponownie i do piątki dzieci z poprzedniego małżeństwa doszła kolejna dziewczynka, Rhoda. Druga żona również zmarła, więc John senior po raz trzeci stanął na ślubnym kobiercu — z kobietą o imieniu Sarah. Zdążył spłodzić kolejne dziecko, zanim w 1816 roku został przejechany przez wóz i zmarł po amputacji obydwu nóg. Mieszkańcy miasteczka zebrali trochę grosza dla ciężarnej wdowy. Jednak bardzo szybko wyszło na jaw, że Sarah i John junior, czyli jej pasierb, są w związku. John przejął po ojcu biznes tragarza i podjął jeszcze kilka dodatkowych zajęć: donoszenie konstablom na lokalnych przestępców za nagrody, krzywoprzysięstwo za opłatą (dając każdemu, kto miał pieniądze, lepsze bądź gorsze alibi przed sądem) i pomoc lokalnym rezurekcjonistom w wykradaniu zwłok. W 1818 roku John poślubił swoją macochę i para przeprowadziła się do Londynu. Zabrali ze sobą czteroletnią Rhodę, która była przyrodnią siostrą i pasierbicą Bishopa jednocześnie.
W środowisku porywaczy ciał Bishop był uważany za tchórza: nigdy nie miał odwagi ryzykować życia i zdrowia, wkradając się na cmentarze. Preferował przekupywanie strażników. Pewnego razu zgodził się kupić od strażników przy kościele w Shoreditch dwa ciała, ale nie miał pieniędzy. Jeden z mężczyzn uwierzył Bishopowi na słowo, że zapłaci im później, natomiast drugi wydał go szefowi przytułku, a ten posłał po oficera policji, który zaczaił się na Bishopa i go zatrzymał.
Jego mocną stroną było zdobywanie ciał potajemnie lub podstępem z prywatnych domów. Sam lub z żoną podawał się za przyjaciela osoby zmarłej w przytułku i odbierał jej ciało. Pewnego razu dowiedział się, że w domu przy Old Street znajdują się zwłoki, wynajął więc w tym budynku pokój, podając się za czeladnika stolarza. Ukradł ciało w nocy. Podobnego podstępu dopuścił się w Hoxton. Był bezczelny i chwalił się swoją pracą rezurekcjonisty. Pewnego razu, po wypuszczeniu z Bow Street za posiadanie ciała, zaraz następnego dnia minął budynek i wyciągnął z kieszeni garść suwerenów, mówiąc do jednego z oficerów: „Widzisz, nie możesz mnie od tego powstrzymać. Wczoraj w nocy zdobyłem kolejnego sztywniaka i dostałem za niego dziewięć gwinei!”.
Thomas Head alias Williams dobiegał trzydziestki. Jego włosy opisywano jako ciemnoblond szopę. Nie był wysokim mężczyzną, miał sto sześćdziesiąt trzy centymetry wzrostu, brązowe oczy i dobrą cerę. Urodził się w 1803 roku w Bridgnorth, w hrabstwie Shropshire, ale wkrótce rodzina przeniosła się do Londynu, najpierw na Highgate, a potem do biedniejszej dzielnicy Smithfield. Thomas imał się wielu zajęć. Zaczął jako uczeń murarza, potem zajął się stolarstwem, był tragarzem i pomagał producentom szkła. Jako nastolatek pił dużo i tyle samo kradł. Przedstawiał się czterema nazwiskami: jako Thomas Head, Thomas Williams, William Jones i John Head, przy czym ostatnie było imieniem jego zmarłego w dzieciństwie brata. W 1827 roku został skazany za kradzież miedzianej wanny z kuchni właściciela kamienicy, gdzie mieszkali jego rodzice. W ramach kary miał popłynąć na siedem lat do Australii, ale ostatecznie odsiedział cztery lata w niesławnym więzieniu Milbank. Po wcześniejszym zwolnieniu wynajął domek numer dwa w Nova Scotia Gardens i postanowił zacząć swoje życie na nowo. Chciał zmienić duży kominek w pokoju na piec do dmuchania szkła. Niestety nie zarejestrował swojej działalności, co doprowadziło do skonfiskowania sprzętu wraz ze szkłem w czasie nalotu 6 sierpnia. Zaczął nowe życie w zupełnie innej branży. Wraz z sąsiadem spod trójki, Johnem Bishopem, zajęli się handlem.
Thomas zakochał się w siedemnastoletniej Rhodzie i poślubił ją 26 września 1831 roku w kościele św. Leonarda, a przyjęcie odbyło się w ogrodzie za domem. Nie wiadomo dlaczego Thomas postanowił wprowadzić się do żony i teściów z dziećmi, zamiast zostać w swoim mieszkaniu. Nova Scotia Gardens pod numerem 2 pozostawało puste przez trzy tygodnie, dopóki nie wprowadził się tam nowy lokator.
Podobno Williams miał „dobry” charakter, co w więziennym slangu znaczyło tyle, że był uległy.
Kilka dni po zamordowaniu Fanny, 15 października, Thomas Williams zaopatrzony w łom włamał się do domu na Hackney Road i ukradł ciało nastoletniego Williama Sullivana spoczywające na stole w kuchni. Kilka sąsiadek zeznało, że gdy stały na zewnątrz domu, jakiś mężczyzna z koszem przeszedł obok nich i strasznie od niego zaśmierdziało. Gdy matka odkryła brak zwłok, natychmiast zaalarmowała policję, jednak początkowe poszukiwania nic nie dały. Dopiero następnego ranka Williamsa zatrzymano na podstawie sporządzonego rysopisu, a sąsiadki zidentyfikowały go jako tajemniczego mężczyznę z cuchnącym koszem. Lecz z powodu niemożności znalezienia ciała chłopca i braku większych dowodów sędzia oddalił oskarżenie.
James May był wysokim i podobno przystojnym trzydziestoletnim mężczyzną o mysich włosach. Ciało miał żylaste i sprawiał wrażenie wysportowanego. Uważano go za żartownisia i psotnika — absolutnie nie miał w sobie nic okrutnego.
Był nieślubnym synem adwokata, który prowadził kancelarię w New Inn (tam też jego matka była praczką). Wysłano go do szkoły z internatem, a gdy skończył czternaście lat, ojciec pomógł mu w zdobyciu zatrudnienia w charakterze asystenta sędziego. James szybko znudził się pracą biurową, wolał szlajać się z szemranym towarzystwem z Clare Market. W końcu go zwolniono, a on zaczął pracę jako pomocnik rzeźnika, niejakiego pana Robertsa, u którego mieszkał przez pewien czas. Potem przeniósł się do pana Price’a również na Clare Market, jednak i u niego nie wytrzymał długo. Zajął się w końcu wykopywaniem ciał z grobów. Zamieszkał przy Clement’s Lane na Strandzie, zaraz przy cmentarzu na Portugal Street, który należał do przytułku Clement Dens. Cmentarz znany był z przeokropnego smrodu, wynikającego z przepełnienia i zasypywania ciał nędzarzy garstką ziemi zamiast kopania im głębokiego grobu. Po drugiej stronie znajdowała się niesławna kaplica Enon, gdzie nielegalnie upchano dwanaście tysięcy ciał.
May z początku chełpił się zawodem rezurekcjonisty i głośno przechwalał się, ile to ciał ukradł danego dnia z cmentarza koło domu, ale w końcu uświadomił sobie, że ludzie nim pogardzają. Wyprowadził się na południową stronę Tamizy, przyłączył do złodziei i rezurekcjonistów. Kupił konia i wóz i pomagał przewozić zwłoki. Był wielokrotnie aresztowany za posiadanie nielegalnie ekshumowanych ciał, a w kwietniu 1825 roku wraz z kolegą, Johnem Jerromem zostali pochwyceni przez strażników i mieszkańców okolicy cmentarza św. Leonarda w Shoreditch z ciałem w worku. Ich obrońca próbował wmówić sędziemu, że mężczyźni należeli do tłumu miejscowych, którzy chcieli schwytać rezurekcjonistów, a nie byli nimi. To wywołało śmiech na sali sądowej, ale ława przysięgłych ich uniewinniła. Mniej więcej w tym samym okresie poznał Johna Bishopa. James May miał żonę i dziecko, lecz pomieszkiwał na Dorset Street pod numerem czwartym z niejaką Mary Ann Hall.