Page 1

Zielona historia: szelizacja, szelity i Scheele

Czy zastanawialiście się, jak trzeba było kombinować, aby uzyskać niektóre intensywne farby? Pewnie nie. W podstawówce dostaliście ładne nietoksyczne farbki i myśleliście, że tak było zawsze. Że zieleń była zawsze soczyście zielona. Otóż nie! Michel Pastoureau, francuski historyk sztuki, w swojej książce Green: The history of color [Zieleń: historia koloru]4 pisze, że nigdy nie zbadano, kiedy europejscy malarze zaczęli mieszać kolory w celu stworzenia zieleni, choć zapewne eksperymenty rozpoczęły się już w XII czy XIII w. Zielone pigmenty używane jeszcze w czasach antycznych, takie jak malachit, były zbyt drogie albo nie pokrywały dobrze materiału. Nie zachowały się żadne antyczne czy średniowieczne dokumenty, przepisy czy choćby obrazy traktujące o mieszaniu żółci i niebieskiego. Przeanalizowano również obrazy szesnastowiecznych włoskich malarzy – okazało się, że zielony kolor nie jest połączeniem niebieskiego i żółtego.
Pierwsze wzmianki na temat mieszania kolorów zaczęły pojawiać się dopiero w osiemnastowiecznych traktatach na temat malowania i przepisów na pigmenty. Malarze używali również grynszpanu5 pod nazwami zieleń miedziowa lub zieleń miedziana.

Wszystko zmieniło się pod koniec XVIII w., gdy szwedzki chemik Carl Wilhelm Scheele zaczął eksperymentować z białym arszenikiem, badając jego reakcje z metalami. Zupełnie przypadkowo odkrył, że połączenie miedzi i arszeniku daje związek o pięknym zielonym kolorze.

(…)

Scheele opublikował w 1775 r. wyniki badań nad właściwościami chemicznymi białego arszeniku, który okazał się tlenkiem kwasowym. Jak już wspomniałam, badał jego reakcje z różnymi metalami, takimi jak złoto, rtęć, kobalt i miedź. Połączenie z tym ostatnim dawało związek o pięknym zielonym kolorze. Zachęcony odkryciem Scheele zaczął testować zielony pigment pod kątem przydatności w malarstwie, ponieważ kolor nie wykazywał żadnych oznak blaknięcia.
Trzy lata później Królewska Akademia Nauk zachęciła chemika do opublikowania sposobu przygotowania pigmentu. Metoda okazała się prosta i polegała na dodaniu roztworu niebieskiego witriolu
(siarczanu miedzi) do roztworu arsenianu(III) potasu. W tym samym roku pojawiło się tłumaczenie pracy Scheelego na niemiecki, dwa lata później na francuski i w końcu, w 1786 r., na angielski7.
Zieleń Scheelego to wodoroarsenian(III) miedzi(II), ale historyczna nazwa, której będę używała w tej książce, to arsenin miedziowy8.
Jeśli chodzi o jednostki, to zdecydowałam się na pozostawienie w cytatach tych oryginalnych.
Jednak zieleń Scheelego nigdy nie stała się w malarstwie artystycznym popularnym pigmentem – była zbyt droga, a poza tym przygotowanie jej w skali masowej stwarzało problemy techniczne.
Zieleń nie miała zawsze tego samego odcienia z powodu zanieczyszczeńw składnikach chemicznych, a powstały osad był czasem bardzo trudny do zmielenia. George Field, chemik i znawca pigmentów, opisał 276 próbek farb (ich pochodzenie, skład, wydajność, trwałość). Zieleń Scheelego pozyskaną z Paryża określił jako „zbrązowiałą przez wilgotne i zanieczyszczone powietrze”9.

A nie można mieć tego taniej?

Pewnie znacie ten schemat: jest luksusowy produkt, są klienci, jest też firma, która sama niczego modnego nie stworzyła, ale chętnie by się podczepiła pod trend i szuka łatwego zarobku. Można to nazwać podróbką, można inspiracją i nie jest to wcale schemat działania przedsiębiorstw w dzisiejszych czasach. Na początku XIX w. w Niemczech i Austrii trwały usilne próby, by wymyślić tańszą i prostszą metodę produkcji zielonego pigmentu, który wyglądałby jak zieleń Scheelego. W fabryce w tyrolskim Kirchbergu Ignaz von Mitis wytwarzał swój własny zielony pigment pod nazwą zieleń Mitisa, czasem zwany zielenią wiedeńską (produkowana w latach 1805–1818). W Schweinfurcie natomiast Wilhelm Sattler, właściciel firmy Farben, Bleiweiss und Farbmühle Fabrik, z pomocą zaprzyjaźnionego chemika Friedricha Rußa rozpoczął próby uzyskania własnego odcienia żywej zieleni. Zainspirował go artykuł w „Chemische Annalen” głoszący, że grynszpan w połączeniu ze związkami arsenu tworzy piękny zielony kolor. Metodą prób i błędów udało się współpracownikom stworzyć pigment o żywym zielonym kolorze, nieco ciemniejszy niż zieleń Mitisa. Nazwali go zielenią szwajnfurcką10. Odcień był produkowany w fabryce Sattlera w latach 1814–1822.

Zieleń wiedeńska i szwajnfurcka w historii anglosaskiej zapisały się jednak jako emerald green, stąd częste błędne nazewnictwo tego koloru w tłumaczeniach jako zieleń szmaragdowa. W Europie kontynentalnej zielenią szmaragdową (vert emeraude – PG-18) nazwano (i nadal się nazywa) uwodniony tlenek chromu(III), czyli viridian. Nie chcąc mieszać w tłumaczeniach angielskojęzycznych źródeł, zdecydowałam się na zapis „zieleń szmaragdowa”, choć nie chodzi tam o nietoksyczny viridian. W 1836 r. malarz i zarazem chemik Antoine C. Pannetier wraz ze swoim asystentem Binetem po raz pierwszy stworzył zielony odcień, vert Pannetier. W 1859 r. tajny przepis rozpracował i udoskonalił Adrien Guignet i opatentował pigment vert Guignet. Pigment miał głęboki niebieskawozielony odcień i był odporny na działanie promieni słonecznych i siarkowodoru oraz nie wpływał na inne pigmenty. Viridian był idealny do malowania roślinności i wody, a przy tym nie był toksyczny!

(…)

Niebezpieczne dzieła impresjonistów

Arseniczne zielone pigmenty zmieniały swoje właściwości i odcień. Wszystko było kwestią składu. W formie farby akwarelowej, pod wpływem zanieczyszczeń powietrza odcień szybko ciemniał. Farby
olejne były bardziej stabilne, choć odradzano mieszanie zieleni z pigmentami zawierającymi siarkę (m.in. z ultramaryną, żółcią kadmową, cynobrem czy litoponem), gdyż kolor ciemniał (tworzył się
czarny siarczek miedzi). Freski? Lepiej nie stosować tam zieleni arsenicznej, wodorotlenek wapnia wyciągał z niej kwas octowy, pozostawał żółtozielony tlenek miedzi(II) i wyglądało to mało estetycznie.
Ale pomimo wszystkich tych wad zieleń szwajnfurcka była bardzo popularna wśród francuskich impresjonistów i postimpresjonistów.
Prekursor impresjonizmu, Anglik William Turner używał zieleni Scheelego w latach 1806–1807. Ta zieleń została w 1993 r. zidentyfikowana w jego obrazie Guildford from the Banks of the Wey [Guildford od strony brzegów rzeki Wey]. Od 1832 r. przerzucił się na zieleń szwajnfurcką, gdy tylko pojawiła się w ofercie firmy Winsor & Newton.
Oferowali oni pigment w farbach olejnych i akwarelach. Kiedy stał się dostępny viridian, malarz używał mieszaniny obydwu w obrazach z lat 40. XIX w.
W czasie pobytu na południowym Pacyfiku Paul Gauguin zamawiał zielone farby z Francji. W liście do George’a-Daniela Monfreida pisał: „Ostatnie kolory Lefranca, które mi przysłałeś, są przerażające. Ultramaryny i lakiery zgęstniały, stając się lepką żelatyną, a Véronèse ma biel, która po wyschnięciu jest bardzo brzydka”21. Na liście potrzebnych mu farb znajduje się 20 tubek „vert Véronèse bonne qualité”. Zieleń szwajnfurcka w ofercie Lefranca pojawiła się w 1842 r.

Pod koniec XIX w., pomimo złej sławy, zieleń szwajnfurcka była nadal sprzedawana przez wszystkie duże firmy zaopatrujące artystów. Frost and Adams Company z Bostonu, która zajmowała
się handlem importowanymi produktami dla artystów, w swoim katalogu z 1898 r. oferowała „zieleń szmaragdową” od wielu producentów, w tym od Winsor & Newton, która to firma istnieje
do dzisiaj i od lat 30. XX w. sprzedaje ten odcień już w wersji o wiele bezpieczniejszej; Winsor Emerald składa się z pigmentu PG-36 (zieleń ftalocyjanowa) i bieli PW-5. Pigment zawierały różne produkty dla artystów: farby olejne i akwarelowe, pastele oraz kredki woskowe i ołówkowe.